|
|
|
Wysłany: Pią 15:35, 02 Cze 2006 |
|
|
|
Przedwczoraj, 31 maja jakis debil potracil mojego najukochanszego kota FREDA;( jechalam z nim na rekach do weterynarza,wierzac,ze da sie go uratowac...ale on juz chyba wtedy nie zyl...;( jest mi tak ciezko...;( mimo,ze mam jeszcze jednego kota Guinnessa i dwa psiaki kundelke Zuzie i huskiego Mike (Mika jest w ciazy i w przyszlym tygodniu powinna rodzic),to tak strasznie tesknie za Fredziem;( byl u nas tylko 10 miesiecy,znalazlam go jako 4 miesiecznego kotka blakajacego sie samotnie po okolicy,przynioslam do domu i zawladnal sercami calej rodzinki... byl najwieksza miloscia mojego zycia i wiem ze On tez bardzo mnie kochal...zasypial ze mna,rano budzil mnie wchodzac mi na glowe, pil ze mna z jednej szklanki, byl najwierniejszym moim przyjacielem...tak bardzo Go kochalam, dalej strasznie Go kocham,mojego czarnego,najpiekniejszego,najcudowniejszego i najmadrzejszego Fryderyka,wierze ze jest mu dobrze..tam...w innym swiecie...ale dlaczego to tak strasznie boli??? Z Toba Fredziu odeszla czastka mnie...;(;(;(;( |
|
|
|
|
|